Gdy mama Filipka była w ciąży nic nie wskazywało na to, że jej wyczekiwany synek może urodzić się chory. Niestety życie pisze własne scenariusze, a beztroska radość najbliższych chłopca zmieniła się w strach niedługo po jego przyjściu na świat. Nasz Podopieczny bardzo dużo spał i nie chciał jeść, a już po miesiącu trafił do szpitala w związku z poważnym opuchnięciem ciała. To właśnie tam Filipek przeszedł specjalistyczne badania genetyczne, które potwierdziły najgorsze…

U chłopca zdiagnozowano wtedy mikrodelecje, a także chorobę Wilsona - nieuleczalne zaburzenia w transporcie miedzi w komórkach wątrobowych. Jakby tego było mało Filipek zmaga się także z astmą oraz wadą serca w postaci zastawki aortalnej dwupłatkowej. Wszystko to sprawiło, że nasz Podopieczny do dziś nie chodzi i nie mówi, a jego codzienność przepełniona jest wizytami w szpitalach, licznymi badaniami czy rehabilitacją pod okiem specjalistów. Nad zdrowiem chłopca czuwa także szereg lekarzy z Poradni Chorób i Transplantacji Wątroby, kardiolog, genetyk, immunolog i wielu innych.

Filipek, bardziej niż czegokolwiek innego, potrzebuje chwili oddechu i zapomnienia o ograniczeniach towarzyszących mu każdego dnia. Z tego względu największą fantazją Filipka są świecące klocki, które pomogłyby w rozwijaniu zmysłów i umiejętności sensorycznych, a przede wszystkim stałyby się źródłem niezapomnianej zabawy. To dzięki nim w sercu naszego Podopiecznego zagoszczą piękne kolory i bezcenna nadzieja na lepsze jutro.